Witam wszystkich w tę mroźną zimową noc (choć pewnie dla Was już poranek ;).
Po pierwsze chciałabym podziękować za słowa otuchy pod poprzednim postem, w momentach załamania bardzo się przydawały (choć może się to wydać trochę dziwne, bo z większością z Was się osobiście nawet nie znam, ale czuję bardzo mocno jak blogowanie zbliża...). Dziękuję!
Chciałam poinformować, że już wszystko u mnie prawie w porządku i mogę na powrót oddać się przyjemności, jaką jest blogowanie oraz uczestniczenie w życiu innych blogów. To był dla mnie tydzień praktycznie wyjęty z życiorysu, ale ile się nowych rzeczy nauczyłam ;).
Parcha żadnego też nie dostałam, więc jest sukces (za to opracowałam własną metodę prysznicową- konewka z wodą gotowaną w czajniku elektrycznym zawieszona na haku pod sufitem z rączką powodującą jej przechył i wydostawanie się wody). Jednakże pierwszą rzeczą po podłączeniu gazu był chyba godzinny prysznic... i obiad, taki smaczny i zwyczajny z gotowanymi ziemniakami. Choć przyznam, że przez ten tydzień nie próżnowałam- tak, da się ugotować makaron w czajniku elektrycznym! :)
Od jutra wracam z ulubionym tematem, czyli kosmetykami oraz z kilkoma zaległymi recenzjami.
Pozdrawiam!
PS. Tak dla potomności i przyszłych czytających, jakby ktoś kiedyś miał podobny problem i szukał rozwiązania, to kontakt w tym celu raczej mailowy. Sprawę udało się ruszyć dzięki osobie, której raczej nie zależy na jej rozgłosie.
Super że przetwałaś ten trudny czas.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie funkcjonowania bez możliwości prysznicowania.. Podziwiam Cię!
Ja w podobnej sytuacji opracowałam grzanie parówek w ekspreseie do kawy ;)
nie mam ekspresu do kawy, więc tylko czajnik pozostał ;(
Usuńale i tak brak ciepłej wody był najbardziej doskwierający, ciągle mi się wydawało, że mnie skóra swędzi, dobrze że już po wszystkim :)
hehehe - Buziale i uściski - dzielna Anuszka -dziewuszka:)
OdpowiedzUsuńja mam pewne sukcesy w gotowaniu jajek w czajniku elekt.
A Catki nie przebiłam - parówki w ekspresie heheeh - maluczką wyobraźnię mam oj :) hehee
o tych jajkach to nie pomyślałam- dobry patent na Wielkanoc bez gazu ;)
Usuń:)
Ło matko, dzielna jesteś! Ja to bym zwiała do rodziców w takiej sytuacji ;)
OdpowiedzUsuńto też była pierwsza myśl, niestety nikogo bliskiego nie mamy w promieniu kilkuset kilometrów, co się daje we znaki właśnie w podobnych sytuacjach :(
UsuńGratulacje, ze dalas rade :)
OdpowiedzUsuńNie raz miałam sytuację pt. tydzień bez prysznica więc wiem o czym mówisz:) A doświadczenia z brakiem gazu nauczyły mnie, że zawsze trzeba mieć w domu przenośną kuchenkę indukcyjną i w taką też zainwestowałam:) Dobrze, że masz już to za sobą!
OdpowiedzUsuńu nas właśnie nigdy nie było przerw w dostawie prądu czy gazu na więcej niż kilka godzin, a takiej sytuacji to nawet sobie nie wyobrażaliśmy :(
UsuńKochana współczuję Ci serdecznie i cieszę się, ze w końcu udało się jakoś z tym poradzić. Jak czytam coś takiego to miałabym ochotę co niektórych w kosmos wysłać za takie chore decyzje. Trzymaj się cieplutko :*
OdpowiedzUsuńoj, ja też już miałam różne mordercze myśli ;)
Usuńuściski :*
Super, że udało się wrócić do normalności. Z urzędnikami ciężko bywa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:) i również ślę pozdrowionka!
Usuńświetny pomysł z tym prysznicem! :)
OdpowiedzUsuńno to szkołę przetrwania masz już za sobą :D
potrzeba matką wynalazków ;)
UsuńPodziwiam, że przetrwałaś:)Takie sytuacje tylko utwierdzają w tym, że to chory kraj:/ niestety... Najważniejsze, że jest lepiej:)
OdpowiedzUsuńzawsze można się posmiać, że jeszcze trochę mediów zostało do odłączenia :)
UsuńCałe szczęście że sprawa się wyjaśniła:) i możesz normalnie korzystać m.in. z PRYSZNICA! :D
OdpowiedzUsuńoj prysznic to teraz luksus dla mnie :)
UsuńPrzyznam że patent z konewką powalił mnie na kolana :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że udało się przetrwać i że już jest dobrze;)
OdpowiedzUsuńoby na jak najdłużej :)
Usuńciekawy blog fajne inspiracje
OdpowiedzUsuń