Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kosmetyku praktycznie nieznanej u nas marki Martina Gebhardt. To naturalne, certyfikowane niemieckie kosmetyki. A oto co ciekawsze (przynajmniej dla mnie ;) założenia tej marki:
-Martina Gebhardt używa najświeższych ziół i olejów roślinnych, dzięki którym powstają wysokiej jakości produkty pielęgnacyjne. Większość surowców pochodzi z certyfikowanych upraw biologicznych.
-Rdzenne ludy Ameryki centralnej wciąż wytwarzają olejki eteryczne i maści w harmonii z rytmem kosmosu. Spora część tej pradawnej wiedzy została ponownie odkryta przez nowoczesne metody biodynamicznej uprawy roślin oraz przez spagirykę - alchemiczną metodę destylowania szlachetnych esencji roślinnych oraz wytrącania naturalnych soli z popiołów. Wiedza ta wykorzystana jest w kosmetykach marki Martina Gerbhardt.
-To kosmetyki biodynamiczne, czyli najwyższej jakości produkty kosmetyczne tworzone w oparciu o bazę roślinną pochodzącą wyłącznie ze ściśle monitorowanych upraw biodynamicznych, certyfikowane przez jedyny na świecie ośrodek certyfikujący DEMETER, zlokalizowany w Niemczech. Biodynamika to szczególny sposób prowadzenia uprawy roślinnej w harmonii z naturą. Biodynamika jest nauką opierającą się na obserwacjach ruchu natury, cyklów przyrody, zmienności żywych organizmów. Zasiewy, zbiory oraz proces produkcji odbywają się z uwzględnieniem rytmów ciał niebieskich, takich jak rytmy Słońca i Księżyca.
-Kremy Martina Gebhardt mają w składzie około 50% wody, zawartej np. w wyciągach roślinnych na bazie wody źródlanej, oraz 50% substancji oleistych, takich jak: oleje roślinne, tłuszcze i woski. Taki skład odpowiada budowie warstwy hydrolipidowej skóry 20-letniej kobiety.
-Wszystkie produkty kosmetyczne powinny być stosowane oszczędnie, wspomagając a nie tłumiąc naturalne funkcje skóry. Kremy z optymalnym pH w granicach 5-6 pozwalają skórze zachować jej naturalną barierę ochronną.
-Wszystkie produkty Martina Gebhardt zawierają wyłącznie niezbędne składniki, które wzajemnie się uzupełniają, tworząc wyjątkową esencję, która swoim działaniem wyrasta ponad wartość wszystkich składników razem wziętych.
-Kremy i emulsje do twarzy nie zawierają syntetycznych surowców, glicerolu, dwutlenku tytanu, konserwantów ani alkoholu.
Więcej możecie poczytać tu.
Zainteresowane? Oto więc mój kosmetyk.
Martina Gebhardt, HAPPY AGING, Witaminowa emulsja do dekoltu
Opis producenta:
Intensywna, bogata w witaminy pielęgnacja delikatnej skóry dekoltu. Emulsja nawilża i odżywia, zapobiega powstawaniu zmarszczek i chroni skórę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Organiczne oleje i wyciągi z owoców winogron, aloesu, rokitnika, nasion granatu i andyjskiego ziela vilcacory wspierają naturalną regenerację skóry, dzięki czemu odzyskuje ona witalność, jędrność i zdrowy wygląd.
Wszystkie składniki pochodzą z surowców naturalnych, pozyskiwanych z kontrolowanych upraw biologicznych oraz kontraktowanych przez Demeter.
Certyfikowany kosmetyk biodynamiczny (DEMETER). Nie zawiera olejów mineralnych, parabenów, silikonów, składników pochodzących z martwych zwierząt, syntetycznych środków barwiących, zapachowych czy konserwujących. Nie testowany na zwierzętach.
Skład:
Aqua, Olea Europaea Fruit Oil, Lecithin, Vitis Vinifera Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Butter, Vitis Vinifera Fruit Extract, Aloe Barbadensis Gel, Punica Granatum Oil, Uncaria Tomentosa Extract, Hippophae Rhamnoides Oil, Tocopherol, Daucus Carota Oil, Cetyl Alcohol, Cetearyl alcohol, Spagyrische Essenz [von Uncaria Tomentosa Extract, Silver, Gold, Sulfur], Aroma, Geraniol, Citronellol
Same bogactwo dobroczynnych olejów i maseł, które działają natłuszczająco, odżywczo i regenerująco, ale także olej z granatu, rokitnika i marchwi, które mają działanie odmładzające i przeciwrodnikowe. Do tego wyciągi z roślin, które działają ujędrniająco i antyoksydacyjnie dzięki zawartości polifenoli. Nawilżający aloes. Lecytyna, która nie tylko regeneruje, ale również ułatwia innym substancjom przenikanie w głąb naskórka. Z innych substancji to jedynie dwa emulgatory na samym końcu oraz olejki eteryczne pełniące w tym przypadku rolę konserwantu (nawet nie alkohol). Żadnych wypełniaczy, żadnych niepotrzebnych składników, a te które są, to z upraw certyfikowanych. Po prostu skład ideał.
* esencja spagiryczna- mało na ten temat znalazłam, (gr. spao = rozdzielam i ageiro = łączę) to określenie sztuki rozdzielania i łączenia ciał. Esencja spagiryczna może być otrzymywana z roślin, minerałów czy metali. W tym przypadku z rośliny, złota, srebra i siarki.
Cena/wydajność/dostępność:
49zł za 30ml, 100zł za 100ml. To w sumie nie tak dużo za taki skład oraz gdy porównany cenę z kremem do twarzy a nie balsamem do ciała ;). W przypadku większości kosmetyków tej marki jest możliwość zakupu mniejszych opakowań (np.15ml), które umożliwiają przetestowanie kremu przed zakupem pełnowymiarowej wersji. Dostępne np. w sklepie internetowym z kosmetykami naturalnymi Green Line.
Wydajność jest w mojej ocenie całkiem ok- 30ml zużyłam w praktycznie równe dwa miesiące nakładania dwa razy dziennie na obszar szyi i dekoltu, czyli jednak "troszkę" większy niż powierzchnia twarzy (wychodziło ok. 4 pompek).
Zapach:
Bardzo specyficzny i trudny do określenia (podobny do tego z próbek innych produktów tej marki). Coś pomiędzy ziołowym a kwiatowym. W miarę szybko się do niego przyzwyczaiłam i później już mi nie przeszkadzał. Podczas rozsmarowywania dosyć intensywny, ale szybko się ulatnia, więc nie koliduje z perfumami.
Konsystencja:
Dosyć gęsta i tłustawa, bardziej jak maść niż krem. W przyjemnie żółtym kolorze.
Opakowanie:
Opakowanie z białego szkła (ale zużycie widać pod światło), do tego idealna pompka oraz zatyczka. Opakowanie typowe dla produktów tej marki- zmieniają się tylko kolory etykiet w zależności od serii.
Komfort użytkowania:
Bardzo dobry. Krem łatwo się rozsmarowuje, od razu się wchłania i to praktycznie do matu. Zostawia jednak taki delikatny film dający uczucie gładkości... jakbym użyła bazy silikonowej (przypominam, że żadnego silikonu tam nie ma).
Działanie:
Działanie oceniam bardzo pozytywnie. Krem porządnie nawilżył i natłuścił zarówno obszar szyi, jak i dekoltu (które dotychczas traktowane były albo balsamami do ciała, albo kremami do twarzy). Skóra już po kilku użyciach stała się milsza w dotyku i bardziej wygładzona. Po dwóch miesiącach regularnego stosowania zauważyłam również wygładzenie drobnych zmarszczek i szybsze wyprasowywanie się zgnieceń (np. po dłuższym patrzeniu się w dół, gdy na szyi pojawiają mi się poziome linie). Skóra wydaje się również bardziej napięta, ujędrniona.
Wszystko byłoby super (takiego efektu oczekiwałam, a nie mogłam go uzyskać używanymi wcześniej produktami) gdyby nie jedno małe ale. Otóż w czasie używania tego kremu na szyi i dekolcie zaczęły wyskakiwać mi czasem krostki, co się już od lat nie wydarzało. Nie było to na tyle nasilone, by odstawiać krem, ale jednak konieczność tuszowania niedoskonałości w dodatkowych miejscach nie jest również do końca komfortowa. Podejrzewam, że może to być związane z zapychającymi właściwościami lecytyny czy masła kakaowego, które ujawniły się na mojej jednak masakrycznie kapryśnej skórze.
Czy kupię ponownie:
Może za jakiś czas, na razie będę nadal szukać swojego ideału, który zadziała równie dobrze, ale będzie miał mniej nielubianych przez moją skórę natłuszczaczy. Myślę nad wypróbowaniem olejku do dekoltu z tej samej serii. Natomiast sama marka i jej założenia tak mi się spodobały, że znalazła się na mojej wishliście i mam chrapkę na wiele kosmetyków z najróżniejszych serii (a marka składa się z naprawdę wielu linii kosmetyków, w kwestii samej pielęgnacji dekoltu mają emulsję, tonik i olejek).
Ocena:
5-/5
PS. Produkt do testów dostałam od sklepu internetowego z kosmetykami naturalnymi Green Line, za co serdecznie dziękuję i jednocześnie zapewniam, iż starałam się, aby ten fakt nie wpłynął na moją recenzję.
Trochę za drogi dla mnie:(
OdpowiedzUsuńale jak się porówna z cenami kremów do twarzy i spojrzy na skład, to tak źle to nie wygląda :) a niestety z wiekiem coraz więcej obszarów wymaga inwestycji...
UsuńZnam tylko z próbek. Mam ochotę na tę markę.
OdpowiedzUsuńmi też się bardzo spodobała ta marka i mam ochotę na więcej :)
UsuńNie słyszałam o tej marce. Ale ostatnio tez mnie nawiedził problem krostek na dekolcie i to po produkcie, po którym bym się tego nie spodziewała. Może kiedyś wypróbuję, ale póki co mnie bardzo nie kusi, bo mam rosyjskie nowości:)
OdpowiedzUsuńoj, rosyjskie też są bardzo kuszące, choć akurat nić do dekoltu nie rzuciło mi się w oczy :)
UsuńCiekawy produkt, w sumie nigdy nie używałam czegość dedykowanego tylko tym obszarom.
OdpowiedzUsuńno jak na przełomie roku doszłam do wniosku, że wygląd mojej szyi zdradza już mój wiek, to dostałam bzika na punkcie tego obszaru :)
UsuńWarto pomyśleć o czymś na dekolt. Zawsze traktuję tę część mnie po macoszemu :/
OdpowiedzUsuńto prawda, a oprócz twarzy to właśnie dłonie i szyja/dekolt najbardziej zdradzają nasz wiek :(
Usuńehhhh to prawda.. trójka z przodu pojawi się w przyszłym roku, więc trzeba się za siebie powoli brać :D
Usuńskład fajny. może za jakiś czas się na niego skusze :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że firma godna uwagi :)
UsuńO dekolt nigdy specjalnymi kremami nie dbałam.. jakoś nie miałam takiej potrzeby.. ale z wiekiem należy o tym pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńoj tak, dekolt i dłonie zdradzają wiek, a są często zaniedbywane
UsuńNigdy nie słyszałam o tych kosmetykach, a mają fajny skład.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią im się przyjrzę :)
koniecznie :)
UsuńJestem aż zdziwiona tak dobrym składem :)
OdpowiedzUsuńja jestem zdziwiona, że firma z takimi dobrymi składami jest tak słabo znana
UsuńJa niestety mam taki problem, że właściwie wszystko, co wsmarowuję w dekolt zaraz mnie zapycha :/
OdpowiedzUsuńmnie to bardzo zdziwiło, nie myślałam że skóra w tym rejonie jest aż tak kapryśna jak na twarzy
Usuńa próbowałaś tego pudru jako puder matujący? :)
OdpowiedzUsuńMi zapach nie przeszkadza, a nawet śmiem rzec, że jest ładny. :D
ja zaniedbuję dekolt ;/ ale ten produkcik bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńa marki tej nie znam.
Pozdrawiam! :)
z wiekiem coraz więcej części ciała wymaga szczególnych zabiegów ;)
Usuńskład bardzo fajny, więc pierś do góry i na podbój świata:)
OdpowiedzUsuńkiedyś przedstawiałaś ten kosmetyk na blogu. Teraz go z recenzowałaś i nie zachęcił mnie ten kosmetyk po tych wypryskach na dekoldzie.... jak by mi pryszcze zaczęły wyskakiwać w takich miejscach to bym się załamała. Dobrze, że dużo ich nie miałaś.
OdpowiedzUsuńja bardzo go polubiłam, choć czuję że moja skóra nie podziela tych uczuć, ale nie skreślam firmy i chcę wypróbować inną formułę :)
UsuńJedna z fajniejszych rzeczy(pomijając opisane wrażeni:P) jest możliwość kupienia mniejszych opakowań przed decyzją o pełnowymiarowego opakowania. Biorąc pod uwagę stos niewypałów kosmetycznych w moim domu zwracam na to wielką uwagę :)
OdpowiedzUsuńoby tak przy większej ilości produktów można było kupić mniejsze pojemności, to by było super
Usuńpiękny skład, aż spojrzę, co jeszcze oferują :)
OdpowiedzUsuńinne mają podobnie piękny skład :)
Usuńciekawy produkt
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego ale nie zwracam uwagi na pielęgnację mojego dekoltu może czas to zmienić...
może po prostu nie sprawiał problemów ;)
Usuńja również pozdrawiam Malinkę :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam ostatnio zastanawiać się nad wprowadzeniem pielęgnacji dekoltu, ale nie mam jeszcze konkretnego planu działania, dlatego post jak najbardziej jest dla mnie przydatny:)
OdpowiedzUsuńdziewczyno, a gdzie Ty się podziewałaś ?! :)
UsuńFajna... Tylko dość droga;/
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale tu przynajmniej cena uzasadniona jest użyciem cennych składników, a nie jak czasami się zdarza, że krem ma najtańsze olejki, dwa ekstrakty i dużo wypełniaczy a kosztuje 200zł
UsuńBardzo ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńCiebie również będzie bardzo miło poznać :)
:)
UsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuń