dzisiaj w ramach końca akcji "Jesienne umilacze" (próbowałam się zmieścić przed północą ;) przyszła pora na recenzję drugiego z produktów, które otrzymałam do testowania od sklepu Organicum (post o tym tu). A mianowicie chodzi o balsam do ciała.
Balsam do ciała Papaja i Mango, linia Hawaiian Spa,
Alba Botanica
Założenia marki:
Alba Botanica to firma produkująca naturalne, wegetariańskie kosmetyki nie testowane na zwierzętach. Nie zawierają parabenów, barwników, glikoli, olejów mineralnych, PEG-ów, pochodnych formaldehydu i innych szkodliwych substancji.
Kosmetyki z linii Hawaiian Spa to prawdziwa esencja zmysłowych hawajskich wysp: naturalne roślinne aminokwasy i witaminy pozyskane z tropikalnych roślin, orzechów kukui i makadamii oraz wodorostów. Proste receptury i wyrafinowane składniki, które zachwycają egzotycznymi zapachami.
Opis producenta:
Bogaty w wyciągi roślinne i beta karoten, balsam świetnie nawilża i odżywia, szczególnie polecany do skóry suchej i przesuszonej. Wyciągi z aloesu, ogórka, mango i papai w połączeniu z olejkami z makadamii i kukui, oraz masłem shea i olejkiem z dzikiej róży, tworzą balsam, który skutecznie pielęgnuje, a także apetycznie pachnie.
Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Caprylic/Capric Triglyceride, Carthamus Tinctorius Seed Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Butyrospermum Parkii, Stearyl Alcohol, Aleurites Moluccana Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Rosa Moschata Seed Oil, Anacyclus Pyrethrum Root Extract, Arnica Montana Flower Extract, Carica Papaya Fruit Extract, Citrus Grandis Seed Extract, Cucumis Sativus Fruit Extract, Mangifera Indica Fruit Extract, Dimethicone, Polysorbate 60, Tocopheryl Acetate, Sodium Carbomer, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Citronellol, Eugenol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Fragrance, Beta-Carotene, Caramel
czyli działające natłuszczająco i ochronnie trójglicerydy, olej z krokosza barwierskiego, masło shea, olej kukui, olej macadamia i olej z dzikiej róży (regenerują komórki naskórka, wspomagają syntezę kolagenu, łagodzą podrażnienia). Obok tego składniki nawilżające: sok z aloesu, gliceryna roślinna oraz wyciągi roślinne: wyciąg z korzenia pierściennika (bertram- działa odstraszająco na owady ?!), wyciąg z kwiatów arniki (wzmacnia naczynia krwionośne, działa przeciwobrzękowo), wyciąg z papaji (rozjaśnia i wygładza skórę), wyciąg z nasion grejpfruta (rozjaśnia skórę, tonizuję, działa antyoksydacyjnie), wyciąg z ogórka (działa ściągająco, oczyszczająco, rozjaśniająco), wyciąg z mango (regeneruje, działa jak filtr przeciwsłoneczny). Poza tym silikon, substancje zapachowe oraz delikatne konserwanty.
PS. tym razem nie mogę się doszukać na opakowaniu informacji o trwałości produktu po otwarciu :/.
43zł za 180g (można kupić tu), czyli pojemność o 100g mniejsza niż w przypadku peelingu. Wydaje się drogo, ale inne naturalne kosmetyki kosztują podobnie lub więcej za podobną pojemność (marki jak AA Eco czy Ava, które maja średnio 150ml).
Wydajność podobna, co zwykłych balsamów do ciała, czyli zależy od tego jak dużo i jak często nakładamy. Ja przez ponad 2 tygodnie stosowania co drugi dzień na nogi, pupę, brzuch i ręce zużyłam około 20% opakowania, gdyż według mnie bardzo łatwo się rozsmarowuje.
Opakowanie:
Standardowy plastikowy słoiczek, ale dla mnie kolory opakowania przywodzą na myśl wakacje w tropikach. Teraz podobno są nowe opakowania, jeszcze bardziej kolorowe, bo z dodatkiem koloru koralowego ;).
Znowu pierwsze, co rzuciło mi się zaraz po otwarciu opakowania to zapach- inny niż peelingu, tym razem jakby koktajlu z tropikalnych owoców, odrobinę bardziej orzeźwiający niż słodki. Zapach jest na tyle intensywny, że czuję go na skórze rano po posmarowaniu się na noc. Przesiąka również piżamę czy pościel, więc jeśli się posmarujemy na dzień, to lepiej zrezygnować wtedy z perfum. Jeżeli ktoś jest baaardzo wrażliwy na zapach, np. kobiety w ciąży, to jednak odradzałabym tak intensywnie pachnący kosmetyk.
Konsystencja:
Konsystencja balsamu jest dosyć gęsta, wręcz maślana, dlatego ja nazwałabym go bardziej masłem do ciała niż balsamem. Choć z drugiej strony nie jest aż tak tłusty jak masła do ciała. Ehh, ta nomenklatura...
Do tego ma bardzo przyjemny maślany kolor (barwiony beta-karotenem, czyli barwnikiem z m. in. marchewki).
Działanie:
Balsamu używałam co drugi dzień po wieczornym prysznicu. Nawilżał, według mnie, wystarczająco by nie musieć go używać codziennie (choć tu zaznaczam, że mam skórę ciała suchą, ale bez problemów takich jak atopowe zapalenie czy łuszczenie). Szybko się wchłaniał bez pozostawiania tłustej otoczki (co zapewne jest zasługą małej domieszki silikonu na końcu składu ;).
Jednakże w czasie ostatnich dużych mrozów czułam pewien dyskomfort z powodu braku uczucia tej właśnie tłustej warstewki i wróciłam do smarowania się czymś tłustszym.
Balsam nie poradził sobie również z szorstkim łokciem lewej ręki (na którym się wiecznie opieram), choć przyznam, że nie oczekiwałam tego za bardzo bo balsamie do ciała, skoro już wiele rzeczy sobie z tym nie poradziło. Dla rzetelności jednak wspominam.
Po takim czasie trudno przesądzać o innych efektach działania tego balsamu, jednak takie bogactwo roślinnych wyciągów działa na moją wyobraźnię i zaraz po końcu tych siarczystych mrozów wracam do smarowania się tylko balsamem- a gdy skończę opakowanie to na pewno zdradzę Wam, czy widać jakieś dodatkowe korzyści ;).
Czy kupię ponownie:
Hmm, produkt ten spełnił moje oczekiwania, jednak z uwagi na cenę również przyznaję, że nie będzie to niezbędnik na stałe goszczący w mojej łazience.
Na zimę pozostanę jednak przy mazidłach bardziej natłuszczjących (czyli oliwce Babydream fur Mama, o której wspominałam już wcześniej), jednak balsam ten jest dobrą alternatywą na lato, gdyż wtedy nie mogę ścierpieć uczucia tłustości na ciele, a i zapach Babydramu do najbardziej orzeźwiających nie należy.
Podobnie jak w przypadku peelingu, myślę że byłby to fajny zestaw, który z chęcią otrzymałabym na prezent i używała od czasu do czasu w ramach domowego spa.
Ocena:
4+/5 (myślę, że balsam jest na takim samym poziomie, co peeling)
Balsam zgłaszam do akcji "Jesienne umilacze":
Zdecydowanie ten balsam do ciała stał się moim jesiennym umilaczem w kategorii: kosmetyk do smarowania ciała. Podobnie jak peeling, ujął mnie swoim zapachem, dzięki któremu poczułam się jak w raju, czyli na hawajskiej wyspie :). Używając obu tych kosmetyków, łatwo mi przychodziło rozmarzenie się o egzotycznych wyprawach...
PS. Dziękuję serdecznie sklepowi Organicum za przesłanie mi produktu do testowania, jednocześnie zapewniam, że starałam się, aby fakt ten nie wpłynął na moją recenzję (nad podświadomością niestety nie do końca panujemy ;).
Gratuluję pierwszej udanej współpracy. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a współpraca naprawdę udana bo i kosmetyki ciekawe :)
UsuńMusi pięknie pachniec :)
OdpowiedzUsuńoj, zapach jest zniewalający :)
UsuńCiekawe doświadczenia ;) Działanie ogólnie rzecz ujmując zachęcające, ale nie wiem, czy spodobałby mi się zapach kosmetyków- aromat mango bardzo lubię... natomiast papaji nie znoszę :(
OdpowiedzUsuńprzyznam, ze nie mam tak dobrego nosa, żeby wyłuskać akurat konkretnie aromat papaji, dla mnie to pachnie bardziej koktajlem z mieszanki owoców tropikalnych... albo lodami o takim smaku ;)
UsuńGratuluję współpracy;) Ja masła nigdy jeszcze nie używałam i chyba tak zostanie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńP.s. po co ten P.s. ;-) nie musisz się nikomu tłumaczyć :D
i jest zachęcające :)
Usuńa ps dlatego, że cały czas się uczę i podglądam czasami to, jak sobie radzą inni w przypadku kwestii delikatnych ;)
Bardzo zachęcające kosmetyki. Szkoda, że takie drogie. Też bardzo lubię oliwkę BDFM, tanie, dobre i dostępne :-)
OdpowiedzUsuńno niestety, też mnie to smuci, że cena nie jest bardziej przystępna, ale niestety i Avy i balsamy ze Starej Mydlarni i inne naturalne tyle kosztują- dlatego nadal to są u nas produkty ekskluzywne a nie do codziennego użytku :(
UsuńNo niestety cena trochę zniechęcająca, ale fajnie że miałaś możliwość wypróbowania.
OdpowiedzUsuńtak, cena jest chyba jedynym minusem, ale zawsze poznałam nową markę, co bardzo lubię :))
Usuńkupiłabym, jakby troszkę mniej kosztował;)
OdpowiedzUsuńbo Twoja recenzja mnie zachęciła :))
pozdrawiam!:*
zawsze może jakiś Mikołaj odgadnie Twoje życzenia, wtedy cena mniej boli :)
Usuńswietna recenzja - nie znalam tych kosmetyow i sporo sie o nich i ich dzialaniu dowiedzialam - pozdrawiam serdecznie papppap
OdpowiedzUsuńdziękuję, a kosmetyki u nas nieznane, bo i niedostępne, z tego co szukałam, to na razie tylko Organicum ma je w swojej sprzedaży.
Usuń
OdpowiedzUsuńUWAGA...!!!
U mnie można sporo wygrać...:)
Zapraszam do mnie na rozdanie...:)
Będzie aż 4 zwycięzców...!!!
http://otulona-zapachem.blogspot.com/2012/12/moje-pierwsze-rozdanie-i-nagrody.html?showComment=1355151105383#c9119174444175926115
smakowicie wygląda, gdyby ciut tańszy ...
OdpowiedzUsuńsmakowicie wygląda i pachnie- to idealne określenie :)
Usuńo matko, wegetariańskie kosmetyki:) chyba igdy nie słyszałam:)
OdpowiedzUsuńw takim razie częściej do mnie wpadaj :)
UsuńZostałaś nominowana do udziału w Liebster Blog.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam http://iskaprzedlustrem.blogspot.com/2012/12/liebster-blog.html
No cena nie zachęca do regularnego stosowania ;)
OdpowiedzUsuńTak, cena sprawia, że nadal takie kosmetyki to dla nas luksus a nie codzienność :(
UsuńCiekawy, ciekawy, aczkolwiek jest to kosmetyk dorażny ze względu na cene...
OdpowiedzUsuńAlbo jako prezent, wtedy cena tak nie boli ;)
UsuńNigdy nie miałam kosmetyków z tej firmy,ale wyglądają zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńpachną i działają również zachęcająco :)
UsuńW tym kolorze można się zakochać :)
OdpowiedzUsuń