sobota, 12 stycznia 2013

Egzotyczne mydło nepalskie dla joginek- recenzja

Witajcie!
W listopadzie brałam udział (jak chyba wszyscy ;) w konkursie „Mydlany Tydzień Nepalski” na blogu Śliwki Robaczywki. Dzięki Ewelinie dostałam do testów egzotyczne mydło z serii Yogini prosto z Nepalu. O ile stosowałam już różne mydła, w tym mydła z glinką czy miodem, to mydła z mlekiem i dodatkiem ajurwedyjskich ziół w łapkach nigdy nawet nie trzymałam. Zaraz zaczęłam je oczywiście używać i myślę, że po miesiącu mogę już co nieco o nim powiedzieć

        Yogini - Mleczno-różane mydło z Ashwagandha, czerwoną glinką i miodem


Filozofia marki:
Każda kostka mydła jest ręcznie wytwarzana w Nepalu przy wykorzystaniu techniki na zimno przez kobiety wywodzące się z biednych, odległych społeczności, które pracują teraz w Katmandu. Rośliny są pozyskiwane tak, aby ich zasoby mogły się zregenerować, handel odbywa się z poszanowaniem zasad poszczególnych społeczności a ludzie mają zapewnione miejsca pracy w których panuje szacunek i godność. Aby zapewnić czystość i jakość produktu, mydła są wytwarzane w małych partiach przy użyciu najlepszych mieszanin olejów i ziół. Po sezonowaniu mydeł przez co najmniej miesiąc, są one cięte i etykietowane ręcznie.  Mydła te nie są testowane na zwierzętach, lecz na rodzinie i przyjaciołach (więcej o procesie produkcji Wild Earth).

Opis producenta:
Powstałe w Nepalu, a do jego stworzenia Wild Earth zainspirowała Joga. Jogini w starożytnych Indiach zwykli mieszkać w dzikich lasach i dżunglach, kąpiąc się w strumieniach i wodospadach. Błoto, zboża, mąka i popiół były często używane do złuszczenia i oczyszczenia skóry. Mydła Yogi i Yogini są bogate w ajurwedyjskie zioła tradycyjnie używane przez joginów. Dzięki temu przy okazji każdej kąpieli inspirują do przemyśleń i zadumy w trakcie podróży do głębi samego siebie.
W mydle użyto zioła Ashwagandha. Jest to zioło, które w naturalny sposób wzmacniają żeńską energię.
Delikatne mydełko do nawilżającej kąpieli zawierające nawilżające mleko, miód, oczyszczającą czerwoną glinkę i odmładzający olejek różany, dzięki czemu poza właściwościami myjącymi oraz aromatycznymi mydło działa pielęgnująco i kojąco na skórę.
Wytwarzane jest ręcznie przy użyciu tradycyjnej metody na zimno, zgodnie z zasadami Fair Trade. Nie testowane na zwierzętach.

Skład:
Skład na ulotce polskiej
woda, masło kokosowe, olej palmowy, olej słonecznikowy, oliwa z oliwek Ashwagandha, szparag lekarski, mleko krowie, czerwona glinka, miód himalajski, różany olejek zapachowy

Skład na ulotce angielskiej
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Aqua, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Elaeis (Palm) Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil infused with Withania Somnifera (Winter Cherry) Root, Asparagus Racemosus Root, Red Clay, Cow Milk Powder, Honey, Parfum, Geraniol, Citronellol


Oba składy przytoczyłam dla rzetelności, nie różnią się jednak zbytnio (jedynie kolejnością składników i obecnością oleju słonecznikowego). W mydle tym możemy znaleźć oczywiście:
-oleje (kokosowy, słonecznikowy, palmowy, z oliwy z oliwek),
-do tego ekstrakty z Withania Somnifera i szparaga lekarskiego (w tekstach ajurwedyjskich uznawane z pobudzające seksualnie, wzmacniające żeńską energię dzięki zawartości fitoestrogenów),
-oczyszczającą glinkę czerwoną,
-oraz nawilżające mleko i miód.

Cena/wydajność:
22,30zł za 80g, więc mniejsza kostka niż zazwyczaj. Podobnie kosztują przecież mydła Aleppo, a są około dwukrotnie/trzykrotnie większe, zaś mydło marsylskie można mieć już za 10zł.
Wydajność jest bardzo wysoka (z powodu twardości kostki), używam w różnych celach mydła od prawie miesiąca i praktycznie nie widać ubytku.
Mydło jest do kupienia w sklepie Blisko Natury.

Opakowanie:
Mydło opakowane zostało w folię, opaskę papierową z nazwą, składem i małym przesłaniem od firmy (po angielski). Następnie jest druga warstwa folii, na której jest naklejka z polskimi informacjami. A nie każda firma się pokusi o ten dodatek, więc za to duży plus.


Zapach:
Zapach typowo mydlany z dość silnym aromatem olejku różanego. Dlatego dla niektórych jest wadą (mężowi kojarzy się ze starą babcią), a dla innych zaletą (ja bardzo lubię ten zapach).

Konsystencja:
Z powodu braku gliceryny w składzie mydło jest twarde. Po umyciu odkładam je zawsze na spodeczek, co nie spowodowało mazistości, rozmiękczenia czy zmiany kształtu.
Konsystencja piany jest również bardzo zbita- nie jest to piana, a emulsja (jak w przypadku mydeł Aleppo). Bardzo łatwo wytworzyć dużą ilość takiej emulsji nawet bez użycia gąbki.

Działanie:
Testowałam je na wszystkich częściach ciała, stąd opis działania będzie podzielony.
-Na włosach nie spisało się kompletnie- po umyciu wydawały się jeszcze bardziej brudne, tłuste, sztywne. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia twardej wody wypływającej z moich kranów. A nie mam cierpliwości, by myć włosy w wodzie źródlanej czy destylowanej, stąd dla mnie pomysł mycia włosów mydłem upada ostatecznie.
-Do okolic intymnych również się nie spisał, gdyż spowodował podrażnienie. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż w tych celach używałam już mydła Aleppo i nie było takich problemów. Najprawdopodobniej jest to wina olejków eterycznych w nim zawartych, które mogły się okazać zbyt agresywne.
-Użyłam mydła kilkunastokrotnie do mycia twarzy w dni po peelingach kwasowych. Spisało się bardzo dobrze. Nie podrażniło jeszcze bardziej skóry, a ją być może nawet delikatnie załagodziło. Nie wysuszyło.
-Najczęściej używam go do mycia ciała, gdyż w tej kwestii spisało się najlepiej. Skóra ciała po jego zastosowaniu była miękka i nieściągnięta. Nie pozostawia żadnej tłustej powłoczki, a i tak nie musiałam się od razu smarować balsamem czy oliwką. Do tego delikatnie, ładnie pachniała olejkiem różanym.
PS. nie zauważyłam działania pobudzającego seksualnie ;).


Czy kupię ponownie:
Trudne pytanie- wprawdzie z jednej strony cena jest dość wysoka. Ale z drugiej, ilu z Was zdarzyło się kupić żel pod prysznic/do kąpieli/do twarzy za 20zł. Mi się zdarzyło nieraz. W drogeriach znaleźć można nawet droższe specyfiki.
Na dodatek jest to produkt ekskluzywny, z wieloma dobroczynnymi dodatkami. Nie tylko myje, ale i odżywia skórę. I nie płacimy tu za reklamę/etykietkę, co za niesamowitą historię, która się kryje za tymi mydłami. I ta historia jest jak najbardziej warta tej ceny.
Dlatego uważam, że to jest taki kosmetyk na prezent dla mamy, siostry, przyjaciółki albo żeby go ktoś nam sprezentował. A podczas dawania prezentu należałoby opowiedzieć o tym, gdzie i jak i z czego jest wytwarzany. A potem tylko zanurzyć się w marzeniach o dalekich podróżach podczas kąpieli...

Ocena:
4+/5 (jak znajdę nawilżające mydło do wszystkiego, to ono wtedy dostanie maksymalną notę).

Udało Wam się wygrać nepalskie mydełko? Stosowałyście może i możecie polecić jakiś inny kosmetyk z tej egzotycznej części świata?

56 komentarzy:

  1. ciekawe to mydełko :))
    co powiesz na wzajemną obserwację?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę testów takiego mydełka :)) ja na razie dzielnie i wiernie stoję przy aleppo, skończy mi się pewnie za jakiś miesiąc albo dwa i wtedy sprezentuję sobie nowe, coś tego typu. Sama jeszcze nie wiem jakie wybrać, bo tyle mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja aleppo 50% używam tylko do twarzy, ciało za bardzo wysuszało... a u mnie następne na liście zakupowej mydełko to będzie Dudu-Osun :)

      Usuń
  3. Maksymalna egzotyka;) Nie spotkałam się jeszcze z tym mydełkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście jest to fajny pomysł na prezent :) Ja jeszcze nie używałam jakichkolwiek mydeł w kostce do twarzy, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy problemowej cerze na co dzień to chyba aleppo najlepsze :)

      Usuń
  5. pierwszy raz czytam o tym mydełku, ale kusi bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja teraz szukam więcej kosmetyków z tej części świata (choć maseczkę ajurwedyjską do twarzy już mam ;)

      Usuń
  6. Świetne mydło :)
    Metoda na zimno jest cudowna ale niesamowicie pracochłonna ;) i bardzo trzeba uważać, żeby idealnie i dokładnie trzymać się przepisu i wagi składników. Po zrobieniu takiego mydła trzeba odczekać przynajmniej 4-5 tygodni, żeby dojrzało i wszystkie reakcje chemiczne spokojnie zaszły. Jak dotąd moja ulubiona rodzina mydeł :) Składniki naturalne a działanie delikatne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a próbowałaś sama kiedyś zrobić? bo ja jeszcze się nie odważyłam ...ale powoli nastawiam się psychicznie do zrobienia własnego mydła potasowego ;)

      Usuń
    2. robiłam nie raz i nadal czasami robię :)
      trzeba się dobrze do tego przygotować technicznie i sprzętowo. udoskonalenie techniki i przepisu zajęło mi około roku :)

      Usuń
    3. jestem pełna podziwu- ja bym chciała, ale trochę podchodzę do tego jak pies do jeża ;)

      Usuń
  7. Bardzo fajny skład... spodobało by mi się, kiedyś wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm... ciekawe mydełko ;D Super pomysł na prezent. Muszę wypróbować.
    Zapraszam: pauli-pauuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie egzotyczne mydełko,jeszcze się z takim nie spotkałam:)
    Dziękuje za wizytę na moim blogu i również obserwuje:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja testowałam kawowe, też jest świetne :) Uwielbiam zapach róży, wiec te mydełko pewnie też by mnie zauroczyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też wolę zapach olejku różanego, aromat kawy jest ładny, ale nie żeby codziennie ;)

      Usuń
  11. Moim faworytem z mydeł jest póki co czarne mydło peelingujące alepp. Słyszałam o tych mydełkach, ale sama sobie nie sprawię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja miałam oddzielnie mydło aleppo i savon noir, ale właśnie to, co chciałabym zrobić, to byłoby takie połączenie- mydło potasowe na oleju laurowym ;)

      Usuń
  12. tyle zachwalacie te naturalne mydełka, że ja chyba się zaczaję na jakieś antycellulitowe xD może nagle się stanie cud i skórka pomarańczowa zniknie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdę mówiąc nie liczyłabym że jakiekolwiek mydełko pomoże, ba, że jakikolwiek kosmetyk może pomóc :(

      Usuń
  13. Pierwsze widzę to mydło, i w dodatku zachęcająco dla mnie brzmią Twoje słowa. Przyjrzę mu się chyba i wyląduje na liście zakupowej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz różne rodzaje do wyboru zawsze w zależności od dodanych składnków- ale to wydaje się najbardziej wszechstronne ;)

      Usuń
  14. Ja również nie spotkałam się jeszcze z takim mydłem.. widac naprawdę jestem nie obeznana w świecie takich rzeczy ; P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie martw się, to raczej nowość w naszym kraju, biorąc udział w konkursie też pierwszy raz o nim słyszałam :)

      Usuń
  15. Joginką nie jestem. Uwielbiam za to różane zapachy. A co do mycia włosów mydłem - do ostatniwgo płukania włosów należy użyć wody z octem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja często robię sobie płukanki z octu jabłkowego (bo myję włosy żelem aleppo), ale mam tak strasznie twardą wodę w kranie, że i tak to już pewnie nie daje rady wypłukać tych soli wapniowych :(

      Usuń
  16. Ja jednak jestem za mydełkami w płynie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnio mam bzika na punkcje zapachu róży ;)Tak sam jak mój Mąż.Ja nie przepadam za myciem się mydłem wolę chyba żele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie są zwykłe mydła... już nie mówiąc o tym, że większość z nas mówiąc mydło, ma na myśli "kostki myjące" ;)

      Usuń
  18. pewnie wypróbuję kiedyś to mydełko choćby za jego skład i różany zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pamiętam ten konkurs na blogu śliwki robaczywi? Jednak nie prowadziłam jeszcze bloga więc nie brałam udziału ale za sprawą solidnej recenzji szeroko uśmiecham, się do tego produktu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      ja też żałuję, że wcześniej nie prowadziłam bloga, bo było wiele cudeniek do wygrania, ale cieszę się, że chociaż na mydełka się załapałam :)

      Usuń
  20. przypomniałaś mi, że i ja jestem winna recenzje mojego mydełka; mnie te mydła urzekają w ich prostocie jest tyle czaru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ta świadomość, skąd do nas przyjechały... :)

      Usuń
  21. Ja na razie używam mydła Aleppo 16% i nie narzekam, choć mam podejrzenia, że mnie trochę podrażnia. To nepalskie mydełko kusi, ale najpierw muszę mieć pewność, że mydełka to (w moim przypadku) dobry wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też zaczynałam od aleppo- teraz mam aleppo 50%, marsylskie i nepalskie ;)... i chce własne potasowe zrobić

      Usuń
  22. łał :) lubię takie kosmetyki. ostatnio dostałam od kolegi wlasnoręcznie zrobione mysło z oliwy. To jest coś :)
    przy okazji zapraszam do konkursu KISS IN THE RAIN na facebooku (bez głosowania). Można wygrać bony i biżuterię :)
    http://www.facebook.com/kissitr
    Pozdrawiam! :*
    silviageart

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja dopiero planuję zacząć robiła własne mydła :)

      Usuń
  23. Ciekawe :) może się na nie skuszę

    OdpowiedzUsuń
  24. zupełnie obce są mi mydełka tego typu.
    a zapach chyba by mi się nie spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no zapach to raczej dla miłośników tego typu ;)

      Usuń
  25. Fajny blog oby więcej takich!

    OdpowiedzUsuń
  26. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że jesteście ze mną i czytacie moje posty.
Bardzo dziękuję Wam za każdy komentarz.
Odpowiem na każde pytanie zadane pod postem, także zapraszam do śledzenia wpisów i regularnego odwiedzania mojego bloga.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...