W listopadzie brałam udział (jak chyba wszyscy ;) w konkursie „Mydlany Tydzień Nepalski” na blogu Śliwki Robaczywki. Dzięki Ewelinie dostałam do testów egzotyczne mydło z serii Yogini prosto z Nepalu. O ile stosowałam już różne mydła, w tym mydła z glinką czy miodem, to mydła z mlekiem i dodatkiem ajurwedyjskich ziół w łapkach nigdy nawet nie trzymałam. Zaraz zaczęłam je oczywiście używać i myślę, że po miesiącu mogę już co nieco o nim powiedzieć
Yogini - Mleczno-różane mydło z Ashwagandha, czerwoną glinką i miodem
Filozofia marki:
Każda kostka mydła jest ręcznie wytwarzana w Nepalu przy
wykorzystaniu techniki na zimno przez kobiety wywodzące się z biednych, odległych społeczności, które
pracują teraz w Katmandu. Rośliny są pozyskiwane tak, aby ich zasoby
mogły się zregenerować, handel odbywa się z poszanowaniem zasad
poszczególnych społeczności a ludzie mają zapewnione miejsca pracy w
których panuje szacunek i godność. Aby zapewnić czystość i jakość produktu, mydła są wytwarzane w małych
partiach przy użyciu najlepszych mieszanin olejów i ziół. Po sezonowaniu
mydeł przez co najmniej miesiąc, są one cięte i etykietowane ręcznie. Mydła te nie są testowane na zwierzętach, lecz na rodzinie i przyjaciołach (więcej o procesie produkcji Wild Earth).
Opis producenta:
Powstałe w Nepalu, a do jego stworzenia Wild Earth zainspirowała Joga. Jogini w starożytnych Indiach zwykli mieszkać w dzikich lasach i dżunglach, kąpiąc się w strumieniach i wodospadach. Błoto, zboża, mąka i popiół były często używane do złuszczenia i oczyszczenia skóry. Mydła Yogi i Yogini są bogate w ajurwedyjskie zioła tradycyjnie używane przez joginów. Dzięki temu przy okazji każdej kąpieli inspirują do przemyśleń i zadumy w trakcie podróży do głębi samego siebie.
W mydle użyto zioła Ashwagandha. Jest to zioło, które w naturalny sposób wzmacniają żeńską energię.
Delikatne mydełko do nawilżającej kąpieli zawierające nawilżające mleko, miód, oczyszczającą czerwoną glinkę i odmładzający olejek różany, dzięki czemu poza właściwościami myjącymi oraz aromatycznymi mydło działa pielęgnująco i kojąco na skórę.
Wytwarzane jest ręcznie przy użyciu tradycyjnej metody na zimno, zgodnie z zasadami Fair Trade. Nie testowane na zwierzętach.
Skład:
Skład na ulotce polskiej
woda, masło kokosowe, olej palmowy, olej słonecznikowy, oliwa z oliwek Ashwagandha, szparag lekarski, mleko krowie, czerwona glinka, miód himalajski, różany olejek zapachowy
Skład na ulotce angielskiej
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Aqua, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Elaeis (Palm) Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil infused with Withania Somnifera (Winter Cherry) Root, Asparagus Racemosus Root, Red Clay, Cow Milk Powder, Honey, Parfum, Geraniol, Citronellol
Oba składy przytoczyłam dla rzetelności, nie różnią się jednak zbytnio (jedynie kolejnością składników i obecnością oleju słonecznikowego). W mydle tym możemy znaleźć oczywiście:
-oleje (kokosowy, słonecznikowy, palmowy, z oliwy z oliwek),
-do tego ekstrakty z Withania Somnifera i szparaga lekarskiego (w tekstach ajurwedyjskich uznawane z pobudzające seksualnie, wzmacniające żeńską energię dzięki zawartości fitoestrogenów),
-oczyszczającą glinkę czerwoną,
-oraz nawilżające mleko i miód.
Cena/wydajność:
22,30zł za 80g, więc mniejsza kostka niż zazwyczaj. Podobnie kosztują przecież mydła Aleppo, a są około dwukrotnie/trzykrotnie większe, zaś mydło marsylskie można mieć już za 10zł.
Wydajność jest bardzo wysoka (z powodu twardości kostki), używam w różnych celach mydła od prawie miesiąca i praktycznie nie widać ubytku.
Mydło jest do kupienia w sklepie Blisko Natury.
Opakowanie:
Mydło opakowane zostało w folię, opaskę papierową z nazwą, składem i małym przesłaniem od firmy (po angielski). Następnie jest druga warstwa folii, na której jest naklejka z polskimi informacjami. A nie każda firma się pokusi o ten dodatek, więc za to duży plus.
Zapach:
Zapach typowo mydlany z dość silnym aromatem olejku różanego. Dlatego dla niektórych jest wadą (mężowi kojarzy się ze starą babcią), a dla innych zaletą (ja bardzo lubię ten zapach).
Konsystencja:
Z powodu braku gliceryny w składzie mydło jest twarde. Po umyciu odkładam je zawsze na spodeczek, co nie spowodowało mazistości, rozmiękczenia czy zmiany kształtu.
Konsystencja piany jest również bardzo zbita- nie jest to piana, a emulsja (jak w przypadku mydeł Aleppo). Bardzo łatwo wytworzyć dużą ilość takiej emulsji nawet bez użycia gąbki.
Działanie:
Testowałam je na wszystkich częściach ciała, stąd opis działania będzie podzielony.
-Na włosach nie spisało się kompletnie- po umyciu wydawały się jeszcze bardziej brudne, tłuste, sztywne. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia twardej wody wypływającej z moich kranów. A nie mam cierpliwości, by myć włosy w wodzie źródlanej czy destylowanej, stąd dla mnie pomysł mycia włosów mydłem upada ostatecznie.
-Do okolic intymnych również się nie spisał, gdyż spowodował podrażnienie. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż w tych celach używałam już mydła Aleppo i nie było takich problemów. Najprawdopodobniej jest to wina olejków eterycznych w nim zawartych, które mogły się okazać zbyt agresywne.
-Użyłam mydła kilkunastokrotnie do mycia twarzy w dni po peelingach kwasowych. Spisało się bardzo dobrze. Nie podrażniło jeszcze bardziej skóry, a ją być może nawet delikatnie załagodziło. Nie wysuszyło.
-Najczęściej używam go do mycia ciała, gdyż w tej kwestii spisało się najlepiej. Skóra ciała po jego zastosowaniu była miękka i nieściągnięta. Nie pozostawia żadnej tłustej powłoczki, a i tak nie musiałam się od razu smarować balsamem czy oliwką. Do tego delikatnie, ładnie pachniała olejkiem różanym.
PS. nie zauważyłam działania pobudzającego seksualnie ;).
Czy kupię ponownie:
Trudne pytanie- wprawdzie z jednej strony cena jest dość wysoka. Ale z drugiej, ilu z Was zdarzyło się kupić żel pod prysznic/do kąpieli/do twarzy za 20zł. Mi się zdarzyło nieraz. W drogeriach znaleźć można nawet droższe specyfiki.
Na dodatek jest to produkt ekskluzywny, z wieloma dobroczynnymi dodatkami. Nie tylko myje, ale i odżywia skórę. I nie płacimy tu za reklamę/etykietkę, co za niesamowitą historię, która się kryje za tymi mydłami. I ta historia jest jak najbardziej warta tej ceny.
Dlatego uważam, że to jest taki kosmetyk na prezent dla mamy, siostry, przyjaciółki albo żeby go ktoś nam sprezentował. A podczas dawania prezentu należałoby opowiedzieć o tym, gdzie i jak i z czego jest wytwarzany. A potem tylko zanurzyć się w marzeniach o dalekich podróżach podczas kąpieli...
Ocena:
4+/5 (jak znajdę nawilżające mydło do wszystkiego, to ono wtedy dostanie maksymalną notę).
Udało Wam się wygrać nepalskie mydełko? Stosowałyście może i możecie polecić jakiś inny kosmetyk z tej egzotycznej części świata?
ciekawe to mydełko :))
OdpowiedzUsuńco powiesz na wzajemną obserwację?:)
już obserwuję :))
Usuńzazdroszczę testów takiego mydełka :)) ja na razie dzielnie i wiernie stoję przy aleppo, skończy mi się pewnie za jakiś miesiąc albo dwa i wtedy sprezentuję sobie nowe, coś tego typu. Sama jeszcze nie wiem jakie wybrać, bo tyle mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńja aleppo 50% używam tylko do twarzy, ciało za bardzo wysuszało... a u mnie następne na liście zakupowej mydełko to będzie Dudu-Osun :)
UsuńMaksymalna egzotyka;) Nie spotkałam się jeszcze z tym mydełkiem:)
OdpowiedzUsuńa ja co i rusz się natykam na ich recenzje ;)
UsuńRzeczywiście jest to fajny pomysł na prezent :) Ja jeszcze nie używałam jakichkolwiek mydeł w kostce do twarzy, może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńprzy problemowej cerze na co dzień to chyba aleppo najlepsze :)
Usuńpierwszy raz czytam o tym mydełku, ale kusi bardzo ;)
OdpowiedzUsuńja teraz szukam więcej kosmetyków z tej części świata (choć maseczkę ajurwedyjską do twarzy już mam ;)
UsuńŚwietne mydło :)
OdpowiedzUsuńMetoda na zimno jest cudowna ale niesamowicie pracochłonna ;) i bardzo trzeba uważać, żeby idealnie i dokładnie trzymać się przepisu i wagi składników. Po zrobieniu takiego mydła trzeba odczekać przynajmniej 4-5 tygodni, żeby dojrzało i wszystkie reakcje chemiczne spokojnie zaszły. Jak dotąd moja ulubiona rodzina mydeł :) Składniki naturalne a działanie delikatne.
a próbowałaś sama kiedyś zrobić? bo ja jeszcze się nie odważyłam ...ale powoli nastawiam się psychicznie do zrobienia własnego mydła potasowego ;)
Usuńrobiłam nie raz i nadal czasami robię :)
Usuńtrzeba się dobrze do tego przygotować technicznie i sprzętowo. udoskonalenie techniki i przepisu zajęło mi około roku :)
jestem pełna podziwu- ja bym chciała, ale trochę podchodzę do tego jak pies do jeża ;)
UsuńBardzo fajny skład... spodobało by mi się, kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńto prawda, dodatków w tym mydle jest w bród :)
UsuńHmm... ciekawe mydełko ;D Super pomysł na prezent. Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńZapraszam: pauli-pauuli.blogspot.com
to prawda :)
UsuńFaktycznie egzotyczne mydełko,jeszcze się z takim nie spotkałam:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za wizytę na moim blogu i również obserwuje:)
:)
UsuńJa testowałam kawowe, też jest świetne :) Uwielbiam zapach róży, wiec te mydełko pewnie też by mnie zauroczyło :)
OdpowiedzUsuńja też wolę zapach olejku różanego, aromat kawy jest ładny, ale nie żeby codziennie ;)
UsuńMoim faworytem z mydeł jest póki co czarne mydło peelingujące alepp. Słyszałam o tych mydełkach, ale sama sobie nie sprawię:)
OdpowiedzUsuńto ja miałam oddzielnie mydło aleppo i savon noir, ale właśnie to, co chciałabym zrobić, to byłoby takie połączenie- mydło potasowe na oleju laurowym ;)
UsuńJa czaję się na Aleppo:)
OdpowiedzUsuńto nie czaj się, tylko kupuj- warto! :)
Usuńtyle zachwalacie te naturalne mydełka, że ja chyba się zaczaję na jakieś antycellulitowe xD może nagle się stanie cud i skórka pomarańczowa zniknie ;D
OdpowiedzUsuńprawdę mówiąc nie liczyłabym że jakiekolwiek mydełko pomoże, ba, że jakikolwiek kosmetyk może pomóc :(
UsuńPierwsze widzę to mydło, i w dodatku zachęcająco dla mnie brzmią Twoje słowa. Przyjrzę mu się chyba i wyląduje na liście zakupowej
OdpowiedzUsuńmasz różne rodzaje do wyboru zawsze w zależności od dodanych składnków- ale to wydaje się najbardziej wszechstronne ;)
UsuńJa również nie spotkałam się jeszcze z takim mydłem.. widac naprawdę jestem nie obeznana w świecie takich rzeczy ; P
OdpowiedzUsuńnie martw się, to raczej nowość w naszym kraju, biorąc udział w konkursie też pierwszy raz o nim słyszałam :)
UsuńJoginką nie jestem. Uwielbiam za to różane zapachy. A co do mycia włosów mydłem - do ostatniwgo płukania włosów należy użyć wody z octem :)
OdpowiedzUsuńja często robię sobie płukanki z octu jabłkowego (bo myję włosy żelem aleppo), ale mam tak strasznie twardą wodę w kranie, że i tak to już pewnie nie daje rady wypłukać tych soli wapniowych :(
UsuńJa jednak jestem za mydełkami w płynie :)
OdpowiedzUsuńnie każde mydełko da się zrobić płynne
UsuńOstatnio mam bzika na punkcje zapachu róży ;)Tak sam jak mój Mąż.Ja nie przepadam za myciem się mydłem wolę chyba żele.
OdpowiedzUsuńto nie są zwykłe mydła... już nie mówiąc o tym, że większość z nas mówiąc mydło, ma na myśli "kostki myjące" ;)
Usuńpewnie wypróbuję kiedyś to mydełko choćby za jego skład i różany zapach :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPamiętam ten konkurs na blogu śliwki robaczywi? Jednak nie prowadziłam jeszcze bloga więc nie brałam udziału ale za sprawą solidnej recenzji szeroko uśmiecham, się do tego produktu :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńja też żałuję, że wcześniej nie prowadziłam bloga, bo było wiele cudeniek do wygrania, ale cieszę się, że chociaż na mydełka się załapałam :)
przypomniałaś mi, że i ja jestem winna recenzje mojego mydełka; mnie te mydła urzekają w ich prostocie jest tyle czaru :)
OdpowiedzUsuńi ta świadomość, skąd do nas przyjechały... :)
UsuńJa na razie używam mydła Aleppo 16% i nie narzekam, choć mam podejrzenia, że mnie trochę podrażnia. To nepalskie mydełko kusi, ale najpierw muszę mieć pewność, że mydełka to (w moim przypadku) dobry wybór.
OdpowiedzUsuńja też zaczynałam od aleppo- teraz mam aleppo 50%, marsylskie i nepalskie ;)... i chce własne potasowe zrobić
Usuńłał :) lubię takie kosmetyki. ostatnio dostałam od kolegi wlasnoręcznie zrobione mysło z oliwy. To jest coś :)
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do konkursu KISS IN THE RAIN na facebooku (bez głosowania). Można wygrać bony i biżuterię :)
http://www.facebook.com/kissitr
Pozdrawiam! :*
silviageart
ja dopiero planuję zacząć robiła własne mydła :)
Usuńwow cudne:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawe :) może się na nie skuszę
OdpowiedzUsuńzupełnie obce są mi mydełka tego typu.
OdpowiedzUsuńa zapach chyba by mi się nie spodobał :)
no zapach to raczej dla miłośników tego typu ;)
UsuńFajny blog oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis!
OdpowiedzUsuńciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej
OdpowiedzUsuń