Zacznę od opisu specyfiki mojej cery.
Jak chyba większość nastolatek w wieku około 15 lat zaczęłam cierpieć z powodu trądziku. Jednak w tamtych latach nie przywiązywałam do tego zbytniej wagi w myśl zasady: przejdzie samo. Moja pielęgnacja ograniczała się do mycia żelem.
Jednak, gdy zauważyłam na swojej twarzy pierwsze zmarszczki (mimiczne), to uświadomiłam sobie, że nie jestem już nastolatką i trzeba wziąć się za siebie. W tamtym roku po raz pierwszy odwiedziłam dermatologa (a właściwie dwóch) i już wiem.
Mam 27 lat i skórę przetłuszczającą się w strefie T oraz przesuszoną na policzkach. Cała twarz jest jednocześnie odwodniona z dużą ilością niedoskonałości. Szczególnie na nosie mam zaskórniki otwarte, a brodę odwiedzają regularnie bolące gule. Dermatolog określił to jako lekki trądzik grudkowo-krostkowy. Do tego mam pierwsze zmarszczki w okolicy oczu oraz zmarszczkę mimiczną na czole (często się mrużę z powodu wady wzroku). Z powodu lat wyciskania zostały mi lekkie przebarwienia. Na szczęście ominął mnie koszmar blizn potrądzikowych. Do tego pojawia mi się coraz więcej popękanych naczynek na skrzydełkach nosa i policzkach.
Także lata zaniedbań zrobiły swoje i mogę pochwalić się pełną gamą problemów skórnych.
A w kolejnych postach będę chciała opisać moje zmagania z tym problemem.
Najgorsze w większości takich przypadków jest to, że za późno zdajemy sobie sprawę z potrzeby pielęgnacji i sięgamy po nią, gdy już się coś dzieje... Powodzenia w pielęgnacji!:)
OdpowiedzUsuńNo trochę się tych problemów dorobiłam, ale wierze, że jeszcze nie jest pozamiatane ;)
Usuń